Prawdziwa nuda 3
Filmów o nawiedzeniach było już wiele. Jedne były lepsze, inne gorsze. Niestety obraz "Demon: Historia prawdziwa" w reżyserii Courtneya Solomona (twórcy kiczowatych "Lochów i smoków") należy do tej drugiej grupy. Jest to idealny przykład na to jak nie powinno się kręcić horroru, aby nie popaść w śmieszność. Wielka szkoda, że bzdura goni tu kolejną bzdurę, gdyż po zwiastunach można było spodziewać się znacznie lepszego "straszaka".
Dystrybutorzy znaleźli doskonały sposób na kampanię reklamową filmu Solomona. Nie dość, że wszędzie podkreśla się, że jest to prawdziwa opowieść, to nawet do tytułu trzeba było (oczywiście tylko u nas) dodać formułkę "historia prawdziwa". Niestety dla każdego widza, który obejrzy ów produkcję, hasło to staje się zwykłym wabikiem na jego pieniądze. Jest to tak nieprawdopodobna i naiwna opowieść, że aż wierzyć się nie chce, że mogło mieć to coś wspólnego z faktami. Ponoć życie pisze najlepsze scenariusze. Nie tym razem. Oczywiście film powstał na podstawie książki i możliwe, że miała ona swój zalążek w starej legendzie. Czy jednak fakt ten miał miejsce w dokładnie takiej postaci jak dane jest nam to tutaj ujrzeć? Każdy widz niech oceni to sam, ja w to wątpię.
Wyraźną inspiracją dla Solomona były filmy, które również ubiegały się o miano zrealizowanych na podstawie prawdziwych wydarzeń. "Egzorcysta" powstał na podstawie książki William Petera Blatty, która ponoć opisywała prawdziwe zdarzenia, z tym wyjątkiem, że w książce bohaterem był chłopiec. Niedawne "Egzorcyzmy Emily Rose" również były tak reklamowane, lecz prawda jest taka, że zaledwie niewielka część tej opowieści miała miejsce naprawdę. "Demon: Historia prawdziwa" również wpasowuje się w ten podgatunek filmów o nawiedzeniach, które próbuje się w ten sposób wypromować. Filmy te łączy nie tylko ten jeden fakt. Solomon zdaje się żerować na tych dwóch produkcjach, lecz widać tu także powiew innych produkcji gatunku.
Nie jest to jednak film, w którym wszystko jest złe. Czuć tutaj mroczny, całkiem przyjemny klimat, muzyka jest nienajgorsza, a wszystko zostało bardzo dobrze sfilmowane przez Adriana Biddle'a. Nie ukrywam, że jest to autor zdjęć, którego praca zawsze wydawała mi się interesująca. Wielka szkoda, że już nie żyje, a "Demon: Historia prawdziwa" to jego ostatnia praca operatorska. Na liście płac ów produkcji pojawiają się także Sissy Spacek i Donald Sutherland. Są to bez wątpienia wybitni aktorzy, na których żal patrzeć w tak słabym filmie. Pomimo tego, że stać ich na wiele, nic tutaj nie wskórali.
Zachowania bohaterów z racjonalizmem nie mają nic wspólnego. Sama opowieść również mądrością nie grzeszy. Wątek, w którym przenosimy się do czasów współczesnych jest zupełnie niepotrzeby i sam film wyszedłby na tym lepiej, gdyby się go pozbyto. Zabawy ze snem i jawą też zostały mocno przesadzone. W pewnym momencie już nie wiadomo co dzieje się naprawdę. Natomiast zakończenie, które w zamierzeniu twóców miało być zaskakujące, to po prostu głupota, którą ciężko wytłumaczyć brakiem weny twórczej scenarzysty. Ta historia to jest dramat bez wątpienia, ale nie gatunkowo, lecz dla oglądającego. Aż chciałoby się zaśpiewać: "Ale to już było...".
Żal znakomitych aktorów występujących w tym nudnym "straszydle". Jest to kolejny niepotrzebny film, który bazuje na sprawdzonych i wielokrotnie wykorzystanych pomysłach. Zadziwia jednak fakt, że nasi dystrybutorzy zdecydowali się sprowadzić ten tytuł do naszego kraju tak szybko po jego zachodniej premierze. Kiedy miesiącami trzeba czekać na premierę dobrego, a nawet i przebojowego obrazu, ten można obejrzeć już teraz. Tylko czy to się naszym dystrybutorom opłaci? Uważam, że nie warto poświęcać swojego czasu na ten co prawda krótki (trwający ponad 80 minut), ale kompletnie niepotrzebny film. Tak naprawdę nie ma w "Demon: Historia prawdziwa" niczego co warte jest zapamiętania.
Ciężko jednak przyznać ów filmowi najniższą notę, ponieważ znikome zalety posiada i w powyższej recenzji zostały one przeze mnie wymienione.
tylko nie które fajne momenty a tak było mi nudnawo